Strajk na "Szybach Jankowice" w 1936 roku

W roku 1930 rozpoczął się kryzys gospodarczy. W związku z tym właściciel kopalni Donnersmarck zaczął stosować tak zwane "świętówki". Polegały one na pracy przez kilka dni w tygodniu. Z powodu kurczącego się nadal rynku zbytu na węgiel kapitalista Donnersmarck wprowadził tzw. "turnusy" - zwalniając jednorazowo 300 pracowników. Turnusami została objęta cała załoga, za wyjątkiem Niemców lub ich służalców. Najbardziej krytycznym dla załogi kopalni "Jankowice"1 okazał się rok 1936, kiedy, to właściciel Donnersmarck zadecydował o unieruchomieniu kopalni, na skutek jej nierentowności z powodu rzekomego wyczerpaniu pokładów węgla. Pamiętać należy, że w latach trzydziestych w kraju panowało powszechne bezrobocie.
Dnia 3 lipca 1936 r. rozeszła się wiadomość, że kopalnia "Jankowice" ma stać unieruchomiona.
W związku z tym Rada Zakładowa pod przewodnictwem jej przewodniczącego tow. Hartmana powołała Komitet Strajkowy, w skład którego weszli członkowie PPS, CZG i ZZZ - górnicy: Szymura Robert, Kula Wilhelm, Werber Teodor, Pierchała Herman, Marczyk Alfred i inni. Komitet Strajkowy działał w konspiracji.
Dnia 4 lipca 1936 r. załoga przystąpiła do strajku okupacyjnego. 540 górników ze zmiany I nie wyjechała z dołu kopalni i pozostała ziemią, a 389 pracowników powierzchni pozostało na zakładzie.
W południe do strajku przyłączyły się zmiana II-ga, a potem zmiana III-cia. Bramy kopalni zostały zamknięte, żony górników i ich rodziny zaczęły się gromadzić pod bramami kopalni. Komitet Strajkowy zorganizował łączność pomiędzy strajkującymi oraz zbierał i dostarczał żywność strajkującym górnikom.
Na wiadomość o wybuchu strajku okupacyjnego na kopalni "Jankowice" starosta rybnicki p. Wyglenda w obawie o zakłócenie porządku publicznego wysłał do kopalni oddział granatowej policji, która rozlokowała się w pomieszczeniach Urzędu Gminnego w Boguszowicach.

1)  Skan zdjęcia z prasy archiwalnej.   2)  Starosta rybnicki - Józef Wyglenda.   3)  Wojewoda śląski - Michał Grażyński.

Kiedy delegaci Komitetu Strajkowego w osobach tow. Szymura Robert, Kula Wilhelm, Marczyk Alfred, Werber Teodor, Pierchała Herman przy współudziale sekretarza powiatowego PPS tow. Prandzioch Augustyna interweniowali u starosty rybnickiego i przedstawili mu sytuację górników kopalni "Jankowice", nie uzyskali od niego żadnej pomocy i poparcia.
W trzecim dniu strajku, dnia 7 lipca 1936 r. odbyła się u wojewody Grażyńskiego konferencja z udziałem przedstawicieli dyrekcji kopalni i delegacji strajkujących2 kop. "Jankowice". W wyniku burzliwych obrad przedstawiciele dyrekcji kopalni stwierdzili, że kopalnia "Jankowice" jest nierentowna, dlatego właściciel Donnersmarck domaga się jej unieruchomienia. Wojewoda Grażyński nie wyraził zgody na całkowite zamknięcie kopalni.
W międzyczasie w tym samym dniu Komitet Strajkowy zorganizował wielką manifestację kobiet3 - żon i matek strajkujących, która w ilości ponad 500 udały się przed starostwo w Rybniku, gdzie zaprotestowały przeciwko planowanemu zamknięciu kopalni. Postawa zrozpaczonych kobiet pod przewodnictwem Kordułowej i Motykowej z Boguszowic była do tego stopnia zdecydowana, że starosta Wyglenda był zmuszony do złożenia publicznego oświadczenia, że uczyni wszystko, by kopalnia "Jankowice" nie została unieruchomiona.
Mimo decyzji, jaka zapadła na konferencji u wojewody Grażyńskiego, pełnomocnicy Ks. Donnersmarcka powiadomili Komitet Strajkowy tego samego dnia, iż kopalnia musi ulec zamknięciu, gdyż nie przynosi właścicielowi zysków. Kopalnia "Jankowice", oświadczyli wymaga dużych nakładów inwestycyjnych i o ile państwo polskie udzieli mu dwa miliony złotych kredytu to kopalnia może zostać utrzymana nadal w ruchu. Po otrzymaniu takiej odpowiedzi załoga jeszcze tego samego dnia to jest 7 lipca - przystąpiła jednogłośnie do strajku głodowego.
O godz. 21-szej na szybie I wywieszono czarną chorągiew opuszczoną do połowy masztu, a ryk syren kopalnianych oznajmił, że strajkujący rozpoczęli walkę na śmierć i życie o utrzymanie w ruchu swego zakładu pracy. Wobec zdeterminowanej postawy strajkujących w dniu 9,07. władze czuły się zmuszone do zwołania ponownej konferencji, która odbyła się u starosty rybnickiego J. Wyglendy. Udział w tej konferencji wzięli: przedstawiciele strajkującej załogi, dyrekcji kopalń ks. Donnersmarcka z gen.dyr. Burkiem na czele, związków zawodowych, Komisarz demobilizacyjny i starosta Wyglenda.
Obrady prowadzone w gorącej atmosferze przeciągały się do wieczora. W wyniku obrad Starosta Wyglenda w imieniu wojewody Grażyńskiego polecił delegacji strajkujących przekazać załodze do wiadomości, że władze państwowe nie zgadzają się na zamknięcie kopalni, że zostaną zniesione "turnusy" bezpłatne, że nie zostaną zastosowane żadne sankcje w stosunku do przywódców strajku i że strajkujący otrzymają normalne wynagrodzenie za dniówki strajkowe. W tej sytuacji w dniu 10 lipca załoga na zwołanym zgromadzeniu postanowiła strajk przerwać, w wyniku czego podjęto normalną pracę.
Dnia 14 lipca 1936 roku dyrekcja kopalni bez zgody Komisarza demobilizacyjnego zwolniła 100 robotników, wśród których znajdowali się przywódcy strajkowi. Na tę szykanę załoga kopalni Jankowice zagroziła nowym strajkiem co zmusiło dyrekcję ks. Donnersmarcka do anulowania tej bezprawnej decyzji. Ale były to tylko pozory. Dnia 1 września 1936 dyrekcja kopalni "Jankowice" wstrzymała produkcję i unieruchomiła kopalnię, zwalniając całą załogę. Ponowna próba strajku nie powiodła się gdyż dyrekcja przed zamknięciem kopalni ogłosiła "świętówki". Interwencja przedstawicieli górników kopalni "Jankowice" u władz w sprawie zamknięcia kopalni nie odniosły skutku i władze państwowe zaaprobowały fakt zamknięcia kopalni 1 października, a 600 górników zostało przełożonych do sąsiedniej kopalni "Donnersmarck", 400 górników przyjęto ponownie na kopalnię "Jankowice" do utrzymania ruchu, a resztę załogi, w tym szczególnie członków Komitetu Strajkowego, organizatorów, członków PPS i CZG wyrzucono na bruk. Tow. Hartman jako organizator strajku został zwolniony ze stanowiska przewodniczącego Rady Zakładowej. Trzecim przewodniczącym Rady Zakładowej został wybrany z ramienia ZZZ (Związek Związków Zawodowych) ob. Marczyk Alfred z Gotartowic, który stanowisko to pełnił do roku 1939, to jest do chwili rozpoczęcia przez Niemcy - wojny z Polską i zajęcia kopalni w dniu 1 września 1939 roku.

1 - W latach 1934 - 1939 kopalnia "Jankowice" nosiła nazwę "Szyby Jankowice".

2 - Strajkujący wyłonili komisję międzyzwiązkową, która wyjechała do Katowic celem przedłożenia władzom swoich postulatów:
1) Załoga „Szybów Jankowice" sprzeciwia się stanowczo zamknięciu kopalni.
2) Domaga się uruchomienia zalanego pokładu 340 mtr., gdyż węgiel znajdujący się tam mógł być eksploatowany jeszcze kilkanaście lat.
3) Niedopuszczenie bezpłatnych świętówek na przeciąg jednego tygodnia automatycznie po 50 ludzi.
4) Nieprzyjęcie bawiących na urlopie turnusowym 400 ludzi oraz jeszcze inne postulaty mniejszej wagi.  ("Śląski Kurier Poranny z dnia 8 lipca 1936 roku.)

3 - W ostatniej chwili donoszą nam: Żony strajkujących urządziły przed gmachem administracyjnym „Szyby Jankowice" demonstracje, w czasie których doszło do znamiennego incydentu. Niejaki Duda został rozpoznany przez kobiety jako szpicel ze strony dyrekcji kopalnianej. Kobiety rzuciły się na niego i nie tylko rozebrały go z ubrania, lecz również mocno pobiły. D. zdołał się wyrwać i ukrył się w domu urzędniczym, jednakowoż i tam wtargnęły kobiety i zamierzały utopić go w pobliskim stawie. Policji z trudem udało się wyrwać D. z rąk rozszalałych kobiet.  ("Śląski Kurier Poranny z dnia 9 lipca 1936 roku.)

Opr. na podst. "Kroniki Kopalni "Jankowice" z lat 70 tych ub. wieku.
Archiwalnej prasy z 1936 r.

POWRÓT DO GÓRY