1 września 1939 roku, czyli pierwszego dnia wojny Boguszowice, jak i nasza kopalnia "Szyby Jankowice" zostały zajęte przez wojska niemieckie. Już następnego dnia zmotoryzowana grupa techniczna TK-8 (Technisches Kommando)1 przeprowadziła rozpoznanie kopalni w celu jak najszybszego jej przejęcia i wznowienia wydobycia węgla na potrzeby wojenne III Rzeszy.
Okupanci mieli ułatwione zadanie, gdyż kopalnię przejęli w nienaruszonym stanie. Jej właściciele Donnersmarckowie byli Niemcami, kadra techniczna i urzędnicy w większości byli również tej narodowości. Dwa miesiące wcześniej, bo 30 czerwca zmarł budowniczy i dotychczasowy zawiadowca kopalni Paul Teubner. Nowym zawiadowcą został były kierownik robót górniczych inż. Johan Jendersee, a wkrótce potem, po jego śmierci inż. Werner Sindermann, który kierował kopalnią do marca 1945 roku. Oczywiście przywrócono dawną nazwę "Blücherschächte". Rozpoczęto na dole roboty inwestycyjne na sumę 1,5 mln marek, które wyłożyli z własnej kieszeni właściciele kopalni książę Guidotto i hrabia Kraft Donnersmarckowie.
Od pierwszych dni okupacji na kopalni zapanował terror. Niemcy skrupulatnie, według posiadanych spisów zatrzymywali najbardziej aktywnych działaczy robotniczych, należących do partii i organizacji polskich oraz byłych powstańców. Po przesłuchaniach byli wywożeni do obozów koncentracyjnych, więzień, na roboty przymusowe do Rzeszy, a w najlepszym razie zwalniani z pracy.
W obozach koncentracyjnych zginęli następujący pracownicy "Szybów Jankowice": Buchalik Józef, Dziwoki Józef, Herman Franciszek, Hoła Roman, Kempny Jan, Kubica Roman, Kula Franciszek, Kula Józef, Kuś Józef, Kwoka Paweł, Liszka Konstanty, Liszka Wincenty, Oleś Emanuel, Pałka Władysław, Witosza Franciszek, Wowra Paweł.
Kilkunastu innych górników więzionych w obozach koncentracyjnych zdołało przeżyć i powrócić do domów, a niektórzy do pracy w kopalni. Byli to m.in. Panczek Hubert, Babilon Alojzy, Babilas Józef, Sojka Franciszek, Gomoła Dominik, Sobik Franciszek, Grzonka Piotr, Michalski Franciszek, Smyczek Wilhelm, Konsek Jan, Mura Alojzy.
Z dniem 1 października 1939 r. złoty polski przestał być środkiem płatniczym. Przy wymianie za 1 markę trzeba było płacić 2 złote. Niemcy zaczęli bardzo energicznie usuwać wszystkie ślady polskości. Zniszczono wszystkie polskie napisy. Spalono książki wydrukowane w języku polskim, zarekwirowano odbiorniki radiowe. Na cmentarzu boguszowickim hitlerowcy wysadzili w powietrze pomnik powstańców śląskich. Robotnikom na kopalni zabroniono posługiwania się językiem polskim, a nie znający języka niemieckiego za używanie mowy polskiej byli surowo karani.
Jeszcze jesienią 1939 r. Niemcy przeprowadzili rejestrację ludności i jako dowody osobiste (Personalausweis) zastosowali tzw. palcówkę - odcisk palca (Fingerabdruck). Dowody te były wprowadzone w celu uporządkowania spraw meldunkowych na terenie okupowanej Polski oraz poszerzenia bazy rekrutacyjnej Wehrmachtu. Na ich podstawie oraz szczegółowo wypełnionych ankiet w roku 1941 przydzielono miejscową ludność do jednej z czterech grup niemieckiej listy narodowościowej (Deutsche Volksliste). Grupę I otrzymali Niemcy posiadający obywatelstwo niemieckie (Reichsdeutsche).
Grupę II otrzymywali renegaci - członkowie organizacji niemieckich, Volksbundu i NSDAP. Grupę III otrzymali lojalni obywatele, nie mieszający się do polityki. Ta grupa była dla Ślązaków ochroną przed więzieniem lub obozem koncentracyjnym. Grupą IV-tą objęto wszystkich obywateli przyznających się do polskości. Przedstawicielom tej grupy potrącano 15 % z zarobków, byli oni narażeni na szykany i prześladowania oraz poddawani specjalnej obserwacji.
1) Dokument kopalni "Blücherschächte" - wykaz ratowników górniczych w 1940 roku. 2) Dowód osobisty (Personalausweis) tzw. palcówka - odcisk palca (Fingerabdruck). 3) Dowód osobisty (Ausweis) zielony, czyli grupa II volkslisty.
Wszyscy wpisani na volkslistę podlegali prawu niemieckiemu. Oznaczało to, że byli oni powoływani do służby we wszystkich formacjach wojska niemieckiego. Odmowa służby była jednoznaczna z wyrokiem śmierci za zdradę i represjami wymierzonymi w rodzinę. Nie ominęło to również młodych górników naszej gruby, którzy zostali powołani do niemieckiej armii i skierowani głównie na front wschodni. Wielu z nich nie wróciło nigdy, zostali pochowani w bezimiennych mogiłach zbiorowych, tam gdzie polegli. Jedni wrócili okaleczeni, jako inwalidzi wojenni, drudzy po latach spędzonych w niewoli sowieckiej, jak Henryk Konsek, o którym już kiedyś wspomniano. Pan Henryk Konsek przekazał kopalni kilka zdjęć z tego okresu, wraz z ich opisem. Znamienne jest zdjęcie przedstawiające grupę młodych górników z wieńcem pogrzebowym i opis: "Kiedy górnik kolega padł na wojnie, koledzy z wieńcem zrobionym przez nich, udawali się na Mszę Świętą odprawianą za niego w kościele. Taki był zwyczaj".
Po ataku Niemiec na ZSRR w roku 1941 na kopalnię "Blücherschächte" sprowadzono jeńców radzieckich z obozu w Łambinowicach tzw. Kommando R. 166 Stalag VIII B Lamsdorf, dla których zbudowano kilka prymitywnych baraków, otoczonych drutem kolczastym. Obóz ten był zlokalizowany za ogrodzeniem kopalni od strony południowej, przy szosie do Świerklan, na tak zwanym tartaku.
Obóz jeniecki w miejscu dzisiejszego Budwexu i boisko piłkarskie (obecnie plac materiałowy) w latach okupacji niemieckiej.
Oddział przeciętnie liczył 150 jeńców, ale np.w styczniu 1945 roku było ich 655.2 Jeńców radzieckich zatrudniano na dole i powierzchni kopalni przy najcięższych robotach, eksploatowano ich w sposób nieludzki - przy głodowych racjach żywnościowych. Pomimo ostrych zakazów władz niemieckich odnośnie kontaktowania się z jeńcami i udzielania im pomocy, górnicy - Polacy pomagali głodzonym jeńcom i dzielili się z nimi własnym chlebem. Przynosili im do pracy jedzenie, igły, nici i materiały do cerowania odzieży. Pan Mieczysław Kula w swojej monografii "Boguszowice" również opisuje ten fakt, dodając, że zmarłych z głodu, wycieńczenia lub ran wynikłych w wypadku podczas pracy grzebano w lasku, za chłodnią kominową. Mimo groźby obozami koncentracyjnymi, górnicy Polscy wiele serca i pomocy okazywali również jeńcom włoskim, którzy po kapitulacji Włoch w roku 1943 zostali sprowadzeni przez Niemców do pracy na naszą kopalnię. Zmarło z wycieńczenia lub zginęło podczas pracy 6 jeńców włoskich. Zostali pochowani na miejscowym cmentarzu parafialnym, a po wojnie ekshumowani i przewiezieni w rodzinne strony. Pod zdjęciem jeńca Alojzego Hamperta, wcześniej żołnierza włoskiej armii Badolio-Truppen, p. H. Konsek napisał: ".... pod koniec 1944 roku (jesienią) jeńcy ci mogli wychodzić z baraków i poruszać się w obrębie kopalni. Z powodu niedożywienia rzucili się na połów żab w okolicznych strumykach i stawach. Z czasem zabrakło żab w tych wodach."
1) Jeniec Alojzy Hampert, wcześniej żołnierz włoskiej armii Badolio-Truppen. 2) Obraz św. Barbary namalowany w 1945 r. przez jeńca obozu o pseudonimie ,JS', wcześniej żołnierza Armi Radzieckiej. 3) Lasek za chłodniami kominowymi, prawdopodobne miejsce pochówku jeńców sowieckich.
Mimo szalejącego terroru młodzież zatrudniona na kopalni okazywała ostentacyjnie swoją polskość, posługiwała się językiem polskim, podtrzymując na duchu współtowarzyszy pracy. Szczególnie absolwenci Szkoły Górniczej, która mieściła się w barakach, na miejscu obecnej nowej łaźni. Na każdym kroku działała na szkodę okupanta. Mnożyły się drobne, niewykrywalne sabotaże: np. wysadzenie w roku 1943 turbiny elektrycznej. Mimo skrupulatnych dochodzeń Niemcy nie zdołali wykryć sprawcy tęgo sabotażu. W tym samym roku członkowie ruchu oporu działającego na terenie naszej kopalni dokonali kolejnego sabotażu, unieruchamiając dopiero co wprowadzaną na dół potężną ładowarkę. Podcięto na dużej długości stemple podtrzymujące strop wyrobiska, na skutek czego ładowarka została całkowicie zasypana. Maszyny nie odzyskano, ponadto nie ustalono przyczyn wypadku.3 Źródło tej informacji wymienia Szymona Rducha jako wykonawcę sabotażu.
Podkreślić należy fakt, że pomimo stosowania wszelkich szykan i terroru górnicy należący do PPR i PPS utworzyli potajemnie organizację pod nazwą "Czerwona Pomoc". Organizacja ta zbierała dobrowolne datki wśród zaufanej załogi i przekazywała je w formie pomocy rodzinom, których ojcowie zginęli, względnie przebywali w obozach koncentracyjnych. Wśród organizatorów czerwonej Pomocy wymienia się m.in. towarzyszy: Szymurę Roberta, Dziadka Józefa, Werbera Teodora.
Klęska Niemiec na froncie wschodnim napawała otuchą na rychłe wyzwolenie. Zanim to nastąpiło, zwożono polskich robotników, pracowników kopalni pociągami do kopania okopów na "zaplanowane" linie oporu wojsk niemieckich. W związku ze zbliżającą się klęską Niemiec wzmogła się czujność Polaków zrzeszonych w tajnych organizacjach wojskowych - podziemnych. Na tutejszym terenie ujawniła swoją działalność Armia Krajowa, która przeciwstawiała się wszelkim poczynaniom Niemców.
Władze niemieckie przygotowały się do wysadzenia "Blücherschächte" w powietrze z chwilą zbliżania się frontu wschodniego, dlatego kierownictwo kopalni poleciło wykonać w stolarni skrzynie drewniane o rozmiarach klatki szybowej. Żaden z pracowników nie znał ich przeznaczenia. Działacze polscy domyślili się, że chodzi o wypełnienie tych skrzyń materiałem wybuchowym i po umieszczeniu ich w klatkach szybowych - wysadzenie szybów i zatopienie kopalni. Dlatego też pracownicy: Mura Wincenty i Twardzik Alojzy, aby uniemożliwić Niemcom zapełnienie tych skrzyń materiałem wybuchowym, zabili kołkami zamki komór z materiałem wybuchowym i wypuścili powietrze sprężone z lokomotyw powietrznych, co miało utrudnić ich transport do szybów. W dziele wysadzania szybów przeszkadzali Niemcom również robotnicy pracujący na powierzchni jak: Konsek Ryszard, Kolarski Maksymilian, Stasiak Władysław i Wieczorek Władysław.
W nocy z dnia 27 na 28 stycznia 1945 roku wojska radzieckie podeszły aż pod kopalnię, wycofując się następnie do lasów na linii Żory-Gotartowice-Rybnik-Paruszowiec. 28 stycznia niemieckie kierownictwo kopalni wraz z dozorem opuściło w popłochu "Blücherschächte". Kopalnia pozbawiona kierownictwa stanęła na okres 14-tu dni. Z dozoru pozostał jedynie sztygar maszynowy Paweł Gajda, późniejszy zastępca głównego mechanika, Tworuszka Alojzy, Oleś Emil i kilku innych. Pracownicy samorzutnie pośpieszyli na ratunek kopalni. Przede wszystkim na bieżąco utrzymywano odwadnianie. Przy obsłudze pomp pracowali bezinteresownie Mura Wincenty, Pieter Leon, Harnasz Franciszek, Garbocz Wincenty i Langocz Paweł, ratując kopalnię przed zatopieniem. Wielu górników dobrowolnie zjeżdżało na dół i pilnowało zagrożenia pożarowego, jak na przykład: Korduła Robert, Król Robert, Książek Antoni, Kolarski Maksymilian, Oleś Emil i inni, którzy mimo braku tlenu do aparatów z narażeniem życia opuszczali się do wyrobisk przy pomocy liny. Na powierzchni kopalni bramy były pootwierane, wojsko niemieckie buszowało po całej jej terenie, mnożyły się kradzieże.
Ponieważ front na dłużej zatrzymał się za szosą Żory - Rybnik, po dwóch tygodniach powróciła do kopalni część dozoru niemieckiego m.in. kierownik robót górniczych Draese. Kopalnia nadal wydobywała węgiel na rzecz niemieckiej machiny wojennej.
24 marca 1945 r. front ponownie ruszył. Armia Radziecka otwarła ogień artyleryjski, lotnictwo zrzucało bomby. Na teren kopalni upadła jedna bomba lotnicza, która na szczęście nie wyrządziła żadnej szkody. Niemieckie kierownictwo kopalnianym samochodem ciężarowym opuściło teren zakładu.
26 marca 1945 r. o godz. 3,00 rano Armia Radziecka wkroczyła na teren kopalni, zajmując przez okres jednego miesiąca warsztaty mechaniczne, w których zorganizowano naprawę samochodów i czołgów.
Z inicjatywy ob. Alojzego Kuli, z pracowników, którzy nie opuścili kopalni podczas działań wojennych utworzono brygadę naprawczą, w skład której weszli: Kula Alojzy, Sobik Leon, Wowra Wincenty, Pośpiech Józef, Białecki Ludwik, Święty Leon, Wowra Józef, Harnasz Franciszek, Sojka Franciszek, Cebunka Jan, Młynek Henryk, Maciejczyk i Ociepka, która dokonała naprawy urządzeń elektrycznych, agregatów, przewodów wysokiego napięcia oraz pomp w kotłowni. Z powodu braku prądu i pary ob. Franciszek Harnasz zszedł przedziałem drabinowym na poziom 250 m w celu skontrolowania odwadniania. W godzinach popołudniowych zaczęli się schodzić na kopalnię inni pracownicy, którzy pomagali usuwać zniszczenia. Ważnym momentem było zrzucenie z szybu I olbrzymiej swastyki o wymiarach 5 x 5 m. Czynu tego dokonał ob. Kula Alojzy wraz z Świętym Leonem dnia 26 marca 1945 r.
Wolność dla Boguszowiczan i mieszkańców okolicznych miejscowości przyszła w marcu 1945 roku, ale nie dla wszystkich górników. Już w pierwszych dniach wolności do gminy wkroczyło NKWD i deportowało m.in. do Karagandy (ZSRR) 96 górników z naszej kopalni,4 którzy walczyli w armii niemieckiej, często przymusowo do niej wcieleni lub tych, którzy wpisani byli na niemiecką listę narodowościową, czego mieszkając na Górnym Śląsku i tu być urodzonym, nie można było uniknąć.
---------------------------------------------------------------------------------------
W 1941 roku Niemcy mieli dalekosiężne plany związane z naszą „Blücherschächte“ i „Donnersmarck” w Chwałowicach, o których możemy przeczytać w kopalni wiedzy, jaką jest monografia "Boguszowice" p. Mieczysława Kuli.
Chodzi o budowę w Boguszowicach wielkiej elektrociepłowni, zapewniającej zaopatrzenie wschodnich terenów Rzeszy w elektryczność. Umiejscowienie elektrowni spalającej 750 000 ton węgla rocznie pomiędzy dwoma kopalniami rozwiązywało problem transportu opału. Planowano rozbudowę obu kopalń, a od 1944 r. zwiększenie i to znacznie dziennego wydobycia węgla. Kopalnia „Blücherschächte” miała fedrować 6.000 ton, a kopalnia „Donnersmarck” 5.000 ton. Pomóc temu zamierzeniu miało zatrudnienie dodatkowych 1000 górników i zwiększenie wydajności pracy. Niekorzystny dla Niemiec przebieg wojny spowodował odstąpienie od tych ambitnych zamierzeń.
---------------------------------------------------------------------------------------
Kalendarium
1939 - 1 września Niemcy przejęli kopalnię, wydobyto 221 100 ton węgla
1940 - wydobyto 329 000 ton węgla
1941 - plany budowy wielkiej elektrowni w Boguszowicach, wydobyto 307 700 t. węgla
1942 - nastąpiła definitywna rezygnacja pod powierzchnią z siły pociągowej koni, wydobyto 479 300 t. węgla
1943 - wprowadzono na dół pierwszą wrębiarkę, wydobyto 626 700 t. węgla przy załodze liczącej 2 146 osób
1944 - wydobyto 583 200 t. węgla
1945 - 26 marca żołnierze Armii Radzieckiej wkroczyli na kopalnię, wydobyto za Niemców 47 800 ton, a w sumie 237 525 t. węgla
----------------------------------------------------------------------------------------
Przypisy:
1 "Rybnik - wydarzyło się 1900-2000" - M. Wołoski i B. Kwaśniok.
2 "Wypisy do dziejów Rybnika i Wodzisławia Śl." - B.Cimała, P.Porwoł, W.Wieczorek.
3 "Rybnik - wydarzyło się 1900-2000" - M. Wołoski i B. Kwaśniok.
4 Lista kilkudziesięciu górników naszej kopalni, pochodzących z Boguszowic i okolic deportowanych do ZSRR zamieszczona w gazetce "Serce Ewangelii".
Opracowałem na podstawie:
Kroniki kopalni z lat '70,
monografii "Boguszowice" Mieczysława Kuli,
materiałów znalezionych w internecie,
Tadeusz_Gacek - maj 2016